08 grudnia 2007

Kantor

17 lat temu umarł Tadeusz Kantor. Usłyszałem o nim pewnie dopiero kilka lat wcześniej, przy okazji emisji w telewizji zapisu spektaklu Wielopole, Wielopole, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. To były jeszcze czasy dwóch programów telewizyjnych, toteż wszyscy oglądali wszystko. I jakież było oburzenie ludzkie, że takie obrzydlistwa pokazują – tu Pan Jezus na krzyżu, a obok chodzą i przeklinają!

I jak co roku 8 grudnia bracia Janiccy oraz Jan Książek wcielają się w Dwóch Chasydów z Deską Ostatniego Ratunku oraz Wielkiego Wędrowca. I niby zawsze jest tak samo...


28 października 2007

Dwa zdania

Przepraszający ton i dwa zdania usłyszane dzisiaj od bezdomnego, któremu w swej hojności dałem 5 zł: Takie mam życie. Innego nie mam.

24 września 2007

Odkrycie

Odkryłem Beirut. Co prawda Postcard from Italy znałem ze słyszenia i podobało mi się bardzo, ale dopiero kiedy posłuchałem całej Gulag Orkestar wcisnęło mnie w krzesło. Ależ energia! Skrzyżowanie El Mariachi z The Smiths + bałkańskie rytmy. No i te orgiastyczne trąbki! Trzeba będzie kupić nowy album The Flying Club Cup.

26 sierpnia 2007

Matematyka

Z książki Karla Kruszelnickiego „Ciekawostki naukowe, czyli czym błysnąć w towarzystwie”:
Większość ludzi wstydzi się przyznać, że nie umie czytać lub pisać. Jednak ci sami ludzie szczycą się swoją niewiedzą w dziedzinie matematyki i otwarcie mówią „O, to dla mnie za trudne, nie mam pojęcia o matematyce.”
Jeśli chodzi o literaturę, to średnio wykształcony człowiek czytał jakąś książkę napisaną w ciągu ostatnich kilku lat. W dziedzinie nauk przyrodniczych średnio wykształcony człowiek słyszał o teorii wielkiego wybuchu w astronomii, o DNA w genetyce lub o tym, jaki związek mają freony z warstwą ozonową w atmosferze.
Za to z zakresu matematyki bardzo niewiele osób dysponuje nowszą wiedzą niż ta, którą odkryto w średniowieczu. Wiedzą coś niecoś z geometrii (od starożytnych Greków), znają zero (od pierwszych muzułmańskich matematyków) i odrobinę algebry (z europejskiego renesansu. Natomiast dosłownie nikt z dobrze wykształconych lub oczytanych osób nie ma pojęcia o rachunku różniczkowym i całkowym, który powstał w XVII wieku.
Większość ludzi nie zna matematyki powstałej w ostatnich kilku stuleciach, nie wspominając już o współczesnej. A co gorsza, wcale ich to nie martwi.

No właśnie...

BTW to bardzo dobrze napisana książka popularno-naukowa, mimo niezbyt mądrego tytułu i paskudnej okładki. Jest i część druga.

18 sierpnia 2007

Jesień

Jednym z najprzyjemniejszych zwiastunów jesieni jest ciasto drożdżowe ze śliwkami. Niby dopiero połowa sierpnia, niby dni jeszcze upalne, ale z zapachem pieczonego placka wydobywającym się z piekarnika zaczynają się sączyć jesienne nastroje. Tych zwiastunów jest zresztą więcej, bo to i bociany się już zbierają na sejmikach, i noce chłodniejsze, i babie lato się pojawia, a na bilboardach reklamy tornistrów, zeszytów i innych przyborów szkolnych.

Całe wieki temu, w szkole podstawowej w książce do rosyjskiego było zadanie - opowiedz o swojej ulubionej porze roku - i pod spodem były trzy obrazki przedstawiające wiosnę, lato i zimę. Na moje pytanie, dlaczego nie ma jesieni, nauczycielka (baliśmy się jej okrutnie) odpowiedziała „bo przecież nikt nie lubi jesieni”.

03 sierpnia 2007

Powstanie

Mogiła lotników z Liberatora na cmentarzu w Pogwizdowie

W rocznicę Powstania Warszawskiego odwiedziłem cmentarz w Pogwizdowie (niedaleko Bochni), gdzie jest grób lotników, którzy na pokładzie Liberatora nieśli pomoc powstańcom.

Przy okazji wyjątkowo głośnych medialnie, hurrapatriotycznych obchodów rocznicy brakuje trochę refleksji, nad sensem powstania, nad jego skutkami. Niby już napisano sporo na ten temat, ale brakuje żywej debaty (nie tylko zresztą na ten temat).

Niestety, w PiS-owskiej i IPN-owskiej wizji Polski nie ma miejsca na stawianie pytań, skoro właściwe odpowiedzi są już dawno ustalone.

26 lipca 2007

Żałoba

Kolejny już raz mamy w mediach żałobny spektakl, tym razem w związku z wypadkiem autobusu z pielgrzymami we Francji. Przy całym szacunku dla ofiar i ich rodzin zastanawiam się, czym różni się ta śmierć od śmierci tych wszystkich, którzy giną codziennie na drogach i w innych wypadkach tragicznych. Chyba tylko tym, że jest bardziej medialna - ta liczba, ten spalony wrak, no i że to pielgrzymi (tytuł w jakiejś gazecie: Szukali Boga i go znaleźli).

I prezydent może pokazać pański gest dając rodzinom ofiar po 110 tys. zł, bo przecież parę punktów w sondażach zawsze się przyda, zwłaszcza, że wybory idą.

23 lipca 2007

Pępek świata

Kilka myśli w trakcie lektury Lapidarium VI:
Cywilizacja zachodnia miała charakter referencyjny, tzn. była punktem odniesienia dla innych. A teraz to się zmienia (zmieniło?) - miejsce Europejczyków w Afryce zajmują Chińczycy, Hindusi, także Japończycy. Podobnie dzieje się w Ameryce Południowej. I dzięki tym bezpośrednim kontaktom inne kultury przestają istnieć w odniesieniu do naszej cywilizacji.

Czy to początek upadku, czy tylko sprowadzenie cywilizacji zachodniej na właściwe jej miejsce?

17 lipca 2007

Linux

Jakoś tak mi sie od wczoraj porobiło, ze z umiarkowanego zwolennika Linuxa staje się zwolennikiem mocno sceptycznym. I rozumiem już jego przeciwników.

Stawiałem wczoraj serwer linuksowy, kontroler domeny dla stacji na Windowsach. I już niby wszystko było O.K., dodawałem właśnie kolejne maszyny do domeny, kiedy nagle ni z tego ni z owego serwer odmówił posłuszeństwa - mogłem sie zalogować tylko ja, zwykli userzy albo w ogóle sie nie logowali, bo „serwer domeny nie jest dostępny”, albo nie mieli dostępu do swojego folderu macierzystego. To oczywiście się jakoś da wytłumaczyć, pewnie rozsypały sie uprawnienia itd., ale mniej chodzi tu o sprawność techniczną Linuxa, a bardziej o jego intuicyjną obsługę i support.

Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy stawiałem serwer na w2k, nie miałem o tym zielonego pojęcia. Udało mi sie to jednak zrobić od ręki w ciągu jednego dnia. Oczywiście konfiguracja pozostawiała wiele do życzenia, ale działało! A kiedy czegoś nie wiedziałem, to w większości przypadków wystarczał systemowy help. W Ubuntu nie wystarczył, a wsparcie ze strony społeczności jest rozproszone i niepełne. Nie mówiąc o tym, że na rynku nie ma podręcznika do bieżącej wersji Samby!

Oczywiście można mówić, że zabrakło mi umiejętności, wykształcenia itd., ale tego wszystkiego jeszcze bardziej mi brakowało te kilka lat temu. Można się zżymać, że „intuicyjność” dla użytkownika Windows oznacza tyle, żeby wszystko było tak samo jak w okienkach, ale czy się to komuś podoba, czy nie Windowsy są standardem i punktem odniesienia dla większości użytkowników.

Efekt wczorajszej czternastogodzinnej pracy był taki, że podpiąłem z powrotem stary serwer windowsowy. I nabrałem ochoty na wypróbowanie Longhorna.

18 marca 2007

Z lektury

Tylko intelektualiści robią rewolucje w imię wolności. Lud je robi jedynie z głodu.
Antonín J. Liehm w rozmowie
z Aleksandrem Kaczorowskim,
Europa z płaskostopiem

Doskonała książka dla czechofilów - pomaga wyleczyć się z nadmiernego idealizowania cech naszych południowych sąsiadów, ale nie leczy z sympatii do nich.

08 marca 2007

Non omne licitum honestum...

... (nie wszystko, co dozwolone jest godziwe) . A znajomy zakonnik mówił grzech to to nie jest, ale wielkie świństwo. Bardzo to uniwersalne - możnaby przytaczać dziesiątki przykładów z życia publicznego, ale to łatwizna. Z życia własnego zresztą też.

14 lutego 2007

Demokratyczne zarządzanie

Moi podwładni domagają się demokracji w zarządzaniu, co tak naprawdę sprowadza się do konsultowania wszystkich decyzji. No cóż, taki nawyk. Abstrahując już od tego, że to wcale nie jest najdoskonalszy styl zarządzania, że efektywniejsze jest pogranicze demokracji i autokracji, to jeszcze trzeba pamiętać, że demokracja działa w obie strony. Jeśli oczekujesz od szefa, że dzieli się swoimi kompetencjami, to musisz przyjąć część jego odpowiedzialności. Koniec, kropka. I nie chodzi tu o wyręczanie w wykonywaniu zadań, ale o poczucie, że to, co się dzieje w firmie, to jest tylko sprawa kierownictwa.
Przydałaby się jeszcze otwartość i próba spojrzenia na konkretny problem szerzej (to niestety wymaga inteligencji), a nie zakładanie a priori złośliwości i nieudolności szefa (choćby to i czasem była prawda).
I jeszcze taka obserwacja - występowanie do szefa, żeby „coś zarządził” oznacza, że zwykle oczekuje się, żeby to zarządzenie dotyczyło kogoś innego, często na niższym szczeblu.

To takich kilka spostrzeżeń po dzisiejszym dniu w pracy :-(

24 stycznia 2007

Zmarł Ryszard Kapuściński [']

To było chyba w piątej albo szóstej klasie podstawówki. Sąsiad z parteru, młodszy ode mnie Krzysiek (dziś oficer PSP) polecił mi i pożyczył Wojnę futbolową. Potem pożyczałem ją jeszcze wiele razy, bo mnie - na miarę tych kilkunastu lat - zachwyciła.

Choć tak naprawdę, to już kilka lat wcześniej zetknąłem się z książka Ryszarda Kapuścińskiego. Był to Kirgiz schodzi z konia, którą to książkę dostałem w szkole jako nagrodę za dobre stopnie na koniec 2. klasy. Sam ją zresztą wybrałem - widząc na okładce mężczyznę w kapeluszu na koniu pomyślałem, że to będzie o kowbojach :-) Minęło jednak sporo czasu, zanim ją przeczytałem.

Zawsze się zastanawiałem jak on to robi - niby na chłodno opisuje fakty, wyważając racje, nie zajmując stanowiska, starając się zrozumieć wszystkich, a jednocześnie tak silnie oddziaływuje na emocje - nieraz ciarki przechodzą po plecach przy lekturze Wojny futbolowej, Hebanu czy Imperium.

Po prostu szkoda...

07 stycznia 2007

Ulga...

I przyszło na wszystkich opamiętanie. No może poza niektórymi zgromadzonymi na nie-ingresie w katedrze, którzy głośno protestowali przeciwko rezygnacji abpa Wielgusa.

I tylko Glemp jakby czegoś nie rozumiał. Przecież nikomu rozsądnemu nie chodzi o agenturalną przeszłość biskupa, ale o to, że się tego wypierał, nawet kiedy już nie było wątpliwości.

A Kościół (i polski, i rzymski) nie wykazał się refleksją i refleksem, niezbędnym w epoce informacji. Czyżby potrzebne było nowe aggiornamento?

06 stycznia 2007

Czeskie tematy

Kolejny czeski nabytek - płyta Strážce plamene duetu autorów Petra Hapki i Michala Horáčka. A śpiewają m.in. Jaromir Nohavica, Jana Kirschner, Daniel Landa i in. Co utwór to perełka!

Mimo, że słuchałem tej płyty już kilkanaście razy, nadal nie potrafię wskazać utworów, które podobają mi się najbardziej. Teraz jeszcze muszę się tekstom lepiej przyjrzeć jak je znajdę gdzieś w sieci, bo niby są na wkładce, ale typografia fatalna dla kogoś z taką znajomością czeskiego jak moja.

Żeby jednak nie było tak, że jestem czechofilem bezkrytycznym, to łyżka dziegciu na koniec - mija właśnie 30. rocznica Karty 77. Smutna rocznica, bo jej sygnatariusze są w Czechach nadal dysydentami. Jedyny Havel, który zyskał należną mu pozycję i uznanie. Reszta została zapomniana, a jeśli już się o Karcie wspomina, to tylko źle - tak jak Klaus, dla którego musi ona być wyrzutem sumienia. I dla większości Czechów chyba też.

PS. Chciałem już dziś uciec od Wielgusa i dlatego ten czeski temat. Zajrzałem jednak na stronę Lidovek, a tam sprawa metropolity jest głównym tematem. Całkiem dobrze relacjonowana, cytowane są chyba wszystkie strony, łącznie z Rydzykiem, ale najciekawsze są komentarze na forum. Nešťastní bigotní Poláci, je mi jich líto, To je hrozný národ - to tylko dwa, charakterystyczne tytuły komentarzy. Poza tym wrogość do Kościoła Katolickiego, papieża, księży, co akurat u Czechów nie dziwi.

05 stycznia 2007

Kościół i lustracja cd.

I co to będzie? Jego eminencja wreszcie się przyznał, że on jednak coś z tymi panami z SB miał coś wspólnego. A nawet odezwę napisał. I niby o wybaczenie prosi, ale nie wprost, tylko po księżowsku, naokoło.

Oj, można się wyzłośliwiać i aż mnie palce świerzbią, żeby coś jeszcze popisać ;-) I wcale mi nie chodzi o to, że dał się do współpracy nakłonić - nie każdy musi być silny, nie każdy musi być odważny. Bardziej mi tu nie pasuje, że się tak długo wypierał, że paru porządnych ludzi dało się nabrać i teraz im pewnie trochę głupio.

I żeby było jasne - wcale nie jestem zwolennikiem lustracji, wcale mnie cudze grzechy nie interesują - bo niby dlaczego mam wiedzieć akurat to, że ktoś współpracował z SB, a nie czy np. zdradzał żonę. Tylko dlatego, że to pierwsze jest zapisane w papierach? I dlatego ktoś ma się publicznie spowiadać?

Mój znajomy ksiądz mawiał „grzech to nie jest, ale wielkie świństwo”. Takim świństwem jest zmuszanie kogokolwiek do publicznej spowiedzi.

A ksiądz arcybiskup, od dziś już metropolita warszawski, będzie musiał ciężko się napracować, żeby odzyskać choć część autorytetu. O ile wytrzyma presję i nie poda się do dymisji. Co byłoby chyba najlepszym wyjściem.

03 stycznia 2007

Kościół i lustracja

Przy okazji sprawy bpa Wielgusa wrócił z nową siłą problem lustracji ludzi Kościoła. Czytając w dzisiejszej Polityce artykuł Marka Zająca (rozsądny zresztą) uświadomiłem sobie, że w tle wszystkich tych dyskusji o lustracji księży jest tak naprawdę kwestia roli i pozycji Kościoła w życiu publicznym.

Nie sądziłem, że kiedykolwiek to nastąpi, ale zgadzam się z Kaczyńskim - Kościół nie może być lustrowany tak jak inne osoby pełniące funkcje publiczne, dlatego, że jest instytucją rozdzielną od państwa. Koniec, kropka. I wara państwu od tego, co dzieje się w Kościele, o ile nie narusza to ładu społecznego.

Wszystko to, co się teraz z tą lustracją w Kościele dzieje jest oznaką przerostu jego roli w Polsce. A może nawet nie roli Kościoła, a religii. Przecież to, kto zostanie ordynariuszem jakiejkolwiek diecezji, choćby i tak ważnej jak warszawska, nie powinno zaprzątać wszystkich mediów w Polsce. A tu nagle prawicowa Gazeta Polska atakuje radiomaryjnego biskupa, Gazeta Wyborcza go broni, a wszystkie media mają o czym mówić. A przecież to tylko kwestia moralna. Tylko!?

Z drugiej jednak strony jest też kwestia komunikowania się hierarchów z wiernymi i wpływu świeckich na Kościół, który - choć bez niego nie będzie Kościoła jako wspólnoty - jest w Polsce żaden. Nie ma się więc co dziwić, że tę próżnię wypełniają media.

W trakcie pisania tego posta otrzymałem niespodziewane wsparcie ;-)

Czy hierarchowie Kościoła powoływani na wysokie stanowiska, jak np. arcybiskup Wielgus, powinni być z urzędu lustrowani?
Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, dla „Rz”: Gdybyśmy teraz wprowadzili taką czy inną lustrację formalnoprawną ze strony państwa, to byłby to element zatwierdzania czy uczestniczenia w procesie nominowania. Jestem więc tego zdecydowanym przeciwnikiem. Natomiast jestem zwolennikiem wewnętrznej lustracji i tego rodzaju obowiązek spoczywa na samym Kościele. Na razie, jak widzimy, z tego się nie wywiązuje. Największy mój niepokój budzi to, że na żadnym etapie nominacji księdza arcybiskupa Wielgusa nikt nie sprawdzał akt. Dla mnie jest to karygodne zaniedbanie antycywilizacyjne.
Dla mnie to nie tylko zaniedbanie, ale przejaw arogancji - to ja papież, biskup, ksiądz wiem, czyje uczynki zasługują na potępienie, a gawiedzi nic do tego. To juz nie te czasy, panowie.

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...