14 lutego 2007

Demokratyczne zarządzanie

Moi podwładni domagają się demokracji w zarządzaniu, co tak naprawdę sprowadza się do konsultowania wszystkich decyzji. No cóż, taki nawyk. Abstrahując już od tego, że to wcale nie jest najdoskonalszy styl zarządzania, że efektywniejsze jest pogranicze demokracji i autokracji, to jeszcze trzeba pamiętać, że demokracja działa w obie strony. Jeśli oczekujesz od szefa, że dzieli się swoimi kompetencjami, to musisz przyjąć część jego odpowiedzialności. Koniec, kropka. I nie chodzi tu o wyręczanie w wykonywaniu zadań, ale o poczucie, że to, co się dzieje w firmie, to jest tylko sprawa kierownictwa.
Przydałaby się jeszcze otwartość i próba spojrzenia na konkretny problem szerzej (to niestety wymaga inteligencji), a nie zakładanie a priori złośliwości i nieudolności szefa (choćby to i czasem była prawda).
I jeszcze taka obserwacja - występowanie do szefa, żeby „coś zarządził” oznacza, że zwykle oczekuje się, żeby to zarządzenie dotyczyło kogoś innego, często na niższym szczeblu.

To takich kilka spostrzeżeń po dzisiejszym dniu w pracy :-(

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...