01 kwietnia 2012

Trójka

Trzydzieści lat temu po długich tygodniach udało mi się wreszcie namówić babcię, żeby zgodziła się oddać swoje radio Fagot w zamian za superheterodynę Rapsodia. Fagot miał UKF, Rapsodia nie, ale babcia i tak słuchała tylko Jedynki. Dzięki temu, w marcu 1982 roku zacząłem słuchać Trójki.

Prawdę mówiąc z tych pierwszych miesięcy niewiele pamiętam, poza popołudniowym Zapraszamy do Trójki i puszczanymi w dwóch częściach całymi płytami. Pierwszą osobą, którą zapamiętałem był Piotr Kaczkowski, a stało się to przy okazji odtwarzania płyty zespołu Rose Tattoo. Potem niedługo był Mundial w Hiszpanii i w sobotę 3 lipca wypadła przerwa w meczach. W programie radiowym drukowanym w Trybunie Ludu (albo w Głosie Robotniczym) wyczytałem, że o 20.00 w Trójce jest lista przebojów. I od tej pory, przez długie lata, sobotnie wieczory (wkrótce również popołudnia, ze względu na Piotra Kaczkowskiego) obowiązkowo spędzałem słuchając Trójki. Po liście był Teatrzyk Zielone Oko, więc tego sobotniego słuchania było sporo. A listy słuchałem potem jeszcze przez cały tydzień, bo kolejne wydania nagrywałem na magnetofonie Thomson. Oczywiście na taśmach Stilon Gorzów.

Było wiele takich chwil, których wspomnienie do dzisiaj mnie wzrusza. Najpierw w sierpniu 1982 Marek Niedźwiecki zażartował sobie okrutnie zapowiadając piosenkę If You Want My Love zespołu nomen omen Cheap Trick, jako utwór reaktywowanych The Beatles ("Paul McCartney, Ringo Starr, George Harrison i ten czwarty, jeszcze nie znany mi muzyk..."). Jak ja go potem nienawidziłem, kiedy prawda wyszła na jaw! Przeszło mi szybko, tym bardziej, że oprócz listy Pan Marek prowadził nocne audycje, w których czytał m.in. wiersze Haliny Poświatowskiej.

Niedługo później Piotr Kaczkowski tłumaczył The Final Cut. Dzisiaj Piotr Stelmach puścił w obecności Pana Piotra fragmenty tamtej audycji - oczy mi się zaszkliły. Kilka lat potem tłumaczył tak The Pros and Cons of Hitch Hiking. No i to sobotnie popołudnie z Autobiografią! Zupełnie innych emocji dostarczało Nie tylko dla orłów - kiedyś, podczas awarii prądu, żeby móc słuchać kolejnego odcinka w ciągu paru minut przerobiłem starego Fagota na zasilanie bateryjne.

Ważnych audycji było zresztą mnóstwo - poranne Zapraszamy do Trójki prowadzone przez Marka Wałkuskiego, W tonacji Trójki prowadzone każdego dnia przez kogoś innego - w piątek Marek Niedźwiecki, sobota Wojciech Mann (koncert Simona i Garfunkela z Central Parku!), środa Kaczkowski, był też Marek Wiernik, Paweł Sztompke, Jerzy Janiszewski, Janusz Kosiński. Codziennie powieść w wydaniu dźwiękowym ("Pogody dla bogaczy" wysłuchałem całej), powieści dwa razy dziennie (dzięki temu poznałem Borisa Viana - Jesień w Pekinie, Alistaira MacLeana, Briana Aldissa - Cieplarnia i pewnie wielu innych). Audycje Anny Semkowicz - mistrzostwo, na audycjach Małgorzaty Pęcińskiej poznawałem muzykę klasyczną.

No i słuchacze - Dzwonnik, Pani Babcia, teraz Pan Adam z Mazur.

Nie potrafię skończyć tego posta...

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...