Niewiele wiem o winie. Wiem, które mi smakuje, a które nie. Wybierając wino kieruję się często sentymentem do miejsca jego pochodzenia, dlatego lubię wina morawskie, choć już kilka razy zawiodłem się srodze. Lubię też węgrzyny, zwłaszcza z okolic Villany, choć i tokajem nie pogardzę.
Ale miało być o beaujolais. Niektórzy powiedzą, że to nie wino, że to ledwie zapowiedź wina, ale w sferze symbolicznej ma znaczenie jak mało które. Bo to nowy początek, winiarski nowy rok. W ciemny, listopadowy wieczór, który zapowiada rychłą zimę, a więc jeszcze ciemniejszą ciemność i jeszcze zimniejsze chłody, dostajemy młody, dziki, żywy napój, który zapowiada nadejście bardziej dojrzałych napitków, jest okruchem nadziei na odrodzenie we wszechogarniającej jesiennej schyłkowości.
18 listopada 2012
Beaujolais nouveau
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Umberto Eco o kościele
Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...
-
Trzydzieści lat temu po długich tygodniach udało mi się wreszcie namówić babcię, żeby zgodziła się oddać swoje radio Fagot w zamian za super...
-
Zwiedzając cmentarze wojenne z I Wojny Światowej, miałem okazję być na Cmentarzu Żydowskim w Bochni. Cmentarz jak umarłe miasto. Umarłe mias...
-
Kolejny czeski nabytek - płyta Strážce plamene duetu autorów Petra Hapki i Michala Horáčka. A śpiewają m.in. Jaromir Nohavica, Jana Kirsch...