Moi podwładni domagają się demokracji w zarządzaniu, co tak naprawdę sprowadza się do konsultowania wszystkich decyzji. No cóż, taki nawyk. Abstrahując już od tego, że to wcale nie jest najdoskonalszy styl zarządzania, że efektywniejsze jest pogranicze demokracji i autokracji, to jeszcze trzeba pamiętać, że demokracja działa w obie strony. Jeśli oczekujesz od szefa, że dzieli się swoimi kompetencjami, to musisz przyjąć część jego odpowiedzialności. Koniec, kropka. I nie chodzi tu o wyręczanie w wykonywaniu zadań, ale o poczucie, że to, co się dzieje w firmie, to jest tylko sprawa kierownictwa.
Przydałaby się jeszcze otwartość i próba spojrzenia na konkretny problem szerzej (to niestety wymaga inteligencji), a nie zakładanie a priori złośliwości i nieudolności szefa (choćby to i czasem była prawda).
I jeszcze taka obserwacja - występowanie do szefa, żeby „coś zarządził” oznacza, że zwykle oczekuje się, żeby to zarządzenie dotyczyło kogoś innego, często na niższym szczeblu.
To takich kilka spostrzeżeń po dzisiejszym dniu w pracy :-(
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kwintesencja konserwatyzmu
My o jedno tylko szlemy Modły k’ niebu z naszej chaty: By nam buty mogły śmierdzieć, Jak śmierdziały przed stu laty... Kazimierz Przerwa...
-
Tylko intelektualiści robią rewolucje w imię wolności. Lud je robi jedynie z głodu. Antonín J. Liehm w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim, ...
-
Fragment orzeczenia amerykańskiego Sądu Najwyższego w jednej z najsłynniejszych amerykańskich spraw sądowych, dotyczących wolności słowa – H...
-
Na szczęście wrzesień. Kiedy siadam przy komputerze, mam przed sobą moja ulubioną kartkę z Terminarza Typograficznego 2%6 Grupy Twożywo . A ...