27 października 2008

Znów Linux

Kolejny raz zainstalowałem kolejną dystrybucję Linuxa - tym razem OpenSUSE. To chyba najlepsza dystrybucja dla zwykłego użytkownika. No właśnie - czy faktycznie dla zwykłego. Bo taki zwykły to by pewnie chciał, żeby od razu, bez żadnych czarów, można było słuchać empetrójek i oglądać filmy. A tu się nie da. Jak zwykle trzeba instalować kodeki z Internetu (bodaj w Fedorze wszystko działało od strzała). I to oczywiście nie byłby problem, bo i w Windowsach musimy zainstalować kodeki do odtwarzania DVD i DiVx, ale tam jest to dużo prostsze, a same pliki łatwiej dostępne.

Problem oczywiście polega ma tym, że robi się to inaczej niż w Windows - czy się to komuś podoba czy nie, Microsoft wyznaczył pewien standard. I to naprawdę bez znaczenia czy ten standard jest dobry, czy nie. Ważne, że jest powszechny.

Marzy mi się, żeby twórcy linuksów wzięli przykład z twórców przeglądarek, którzy kopiują najlepsze rozwiązania od konkurencji. A tzw. przeciętny użytkownik kieruje się bardziej przyzwyczajeniami (i czasem ideologią), ale kiedy mu przyjdzie korzystać z innej niż zwykle przeglądarki, to nie ma z tym większego problemu. Czasem się tylko zirytuje, że w IE nie ma obsługi gestów, a Opera nie zapamiętuje danych w formularzach.

24 października 2008

Anthony and the Johnsons

Najpierw usłyszałem fragment Hope There's Someone, potem zobaczyłem i pomyślałem „WTF freak”. A teraz słucham na okrągło w moim walkmanie na kółkach. Zdecydowanie odkrycie roku, choć trochę nieświeże. Za to w styczniu nowy album. Ponoć w EMPiK-u jest już epka.
A Bird Gherl ma pewne miejsce na liści najbardziej duszoszczipatielnych utworów.

21 października 2008

Galicyjska historia stworzenia

Na początku była wódka. Początkowo panował chaos: każdy mógł ja pędzić, sprzedawać, a nawet osobiście pić.

I pojawiło się na ziemi wino, a było ono drogie. I oddzielił Bóg pijących wódkę od pijących wino i dał tym drugim władzę nad tymi pierwszymi. I tak stało się, że pierwsi musieli tylko pędzić i pić wódkę, ale: pędzić – dla drugich, a pić – za swoje własne pieniądze. Trzeci zaś sprzedawali ją na rachunek tych drugich, by ci mieli za co upijać się winem.

Było to dnia drugiego, a nazywał się on propinacją.


Iwan Franko, Galicyjska historia stworzenia
(cyt. za: Zbigniew Fras, Galicja, Wyd, Dolnośląskie, Wrocław 2000)

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...