20 listopada 2008

Dexter - koniec 1. serii

Jak łatwo telewizja nami manipuluje - sympatyczny główny bohater jest psychopatycznym zabójcą, któremu kibicujemy, by skutecznie "eliminował" podobnych sobie i żeby go nie złapali. U niektórych niesmak może budzić cieknąca i tryskająca wokół krew, ale wystarczy odwrócić na chwilę głowę, by znów za chwilę śledzić życie codzienne psychopaty.

Należę do tych, którzy uważają serial za chory, ale oglądają, bo to fajnie łamać tabu. Podobnie oglądali Rodzinę Soprano i Sześć stóp pod ziemią. Ci, którzy nie oglądają albo uważają, że to chore i już (i tych rozumiem), albo krwi dla nich za mało, a za dużo psychologizowania (choć takiego słowa pewnie nie znają).

A co do tabu, to już pozostała tylko przemoc seksualna (serial o pedofilach lub seryjnych gwałcicielach?), ale to już trochę dla mnie za dużo. No i jeszcze religia - jakąś anty-Plebanię chętnie by się obejrzało ;-)

27 października 2008

Znów Linux

Kolejny raz zainstalowałem kolejną dystrybucję Linuxa - tym razem OpenSUSE. To chyba najlepsza dystrybucja dla zwykłego użytkownika. No właśnie - czy faktycznie dla zwykłego. Bo taki zwykły to by pewnie chciał, żeby od razu, bez żadnych czarów, można było słuchać empetrójek i oglądać filmy. A tu się nie da. Jak zwykle trzeba instalować kodeki z Internetu (bodaj w Fedorze wszystko działało od strzała). I to oczywiście nie byłby problem, bo i w Windowsach musimy zainstalować kodeki do odtwarzania DVD i DiVx, ale tam jest to dużo prostsze, a same pliki łatwiej dostępne.

Problem oczywiście polega ma tym, że robi się to inaczej niż w Windows - czy się to komuś podoba czy nie, Microsoft wyznaczył pewien standard. I to naprawdę bez znaczenia czy ten standard jest dobry, czy nie. Ważne, że jest powszechny.

Marzy mi się, żeby twórcy linuksów wzięli przykład z twórców przeglądarek, którzy kopiują najlepsze rozwiązania od konkurencji. A tzw. przeciętny użytkownik kieruje się bardziej przyzwyczajeniami (i czasem ideologią), ale kiedy mu przyjdzie korzystać z innej niż zwykle przeglądarki, to nie ma z tym większego problemu. Czasem się tylko zirytuje, że w IE nie ma obsługi gestów, a Opera nie zapamiętuje danych w formularzach.

24 października 2008

Anthony and the Johnsons

Najpierw usłyszałem fragment Hope There's Someone, potem zobaczyłem i pomyślałem „WTF freak”. A teraz słucham na okrągło w moim walkmanie na kółkach. Zdecydowanie odkrycie roku, choć trochę nieświeże. Za to w styczniu nowy album. Ponoć w EMPiK-u jest już epka.
A Bird Gherl ma pewne miejsce na liści najbardziej duszoszczipatielnych utworów.

21 października 2008

Galicyjska historia stworzenia

Na początku była wódka. Początkowo panował chaos: każdy mógł ja pędzić, sprzedawać, a nawet osobiście pić.

I pojawiło się na ziemi wino, a było ono drogie. I oddzielił Bóg pijących wódkę od pijących wino i dał tym drugim władzę nad tymi pierwszymi. I tak stało się, że pierwsi musieli tylko pędzić i pić wódkę, ale: pędzić – dla drugich, a pić – za swoje własne pieniądze. Trzeci zaś sprzedawali ją na rachunek tych drugich, by ci mieli za co upijać się winem.

Było to dnia drugiego, a nazywał się on propinacją.


Iwan Franko, Galicyjska historia stworzenia
(cyt. za: Zbigniew Fras, Galicja, Wyd, Dolnośląskie, Wrocław 2000)

23 sierpnia 2008

Cytat

Wyjątkowo celny cytat z bloga Wojciecha Orlińskiego:
wychowanie religijne chrześcijan polega na zanudzaniu dzieci opowieściami o tym, jak to Chrystus rzucił jakąś mętną anegdotę i do dzisiaj nie wiadomo, o co mu kurna chodziło

13 lipca 2008

Druga książka, którą czytałem na Węgrzech...

...to Bóg nie jest wielki. Hitchens wykonał kawał roboty pokazując zgubny wpływ religii na świat. Nie ograniczył się na szczęście do chrześcijaństwa (choć jemu poświęcił najwięcej miejsca), ale równo przejechał się po innych wielkich religiach.

Kiedyś w rozmowie zacytowałem Kisiela, że Polska nie wyszła najlepiej na macierzyńskiej opiece Matki Bożej, na co usłyszałem, że nie wiadomo jakby Polska wyglądała bez tej opieki. Podobne pytanie towarzyszyło mi podczas lektury całej książki. Czy gdyby nie religia (potrzeba religijności), to losy świata potoczyły się by się zupełnie inaczej? Czy religijność jest nieodłączną potrzebą ludzi? Czy jest uwarunkowana ewolucyjnie, czy też skłania nas ku niej tylko strach przed śmiercią (a może jedno i drugie)?

Hitchens na te pytania odpowiada jednoznacznie, operując na płaszczyźnie faktograficznej. Bardziej jednak interesujące są odpowiedzi na poziomie filozoficzno-naukowym.

Najsłabsze momenty książki to te, w których autor (były trockista) nawołuje do nowego oświecenia i do zwlaczania religii. Ależ zapewne ono przyjdzie, nie spowoduje jednak (tak samo zresztą jak i to stare) upadku religii. Jeśli o mnie idzie, to wystarczy mi upadek fanatyzmów wszelkiej maści - także tych spod znaku ateizmu. Lepiej otaczać się ludźmi dobrymi i mądrymi, niezależnie od źródła ich systemu wartości.

Węgry

Wróciłem wczoraj z Węgier. Klasyka - Balaton, Budapeszt, gulasz itp. Na szczęście wziąłem ze sobą Gulasz z turula Krzysztofa Vargi, dzięki któremu byłem trochę mądrzejszy ;-).

Pierwsza rzecz, która uderza to język, który wcale nie jest tak trudny - dość szybko przyswaja się zasady wymowy, tak że bez problemu da się czytać. O wiele łatwiej niż w językach skandynawskich. Poza tym świetną zabawą jest szukanie słów podobnych po polsku czy słowacku i węgiersku.

Druga rzecz, to Węgrów przywiązanie do tradycji i nostalgia. Mniej to widać w kurortach nad Balatonem (choć przy wielu domach powiewają flagi - koniecznie z herbem Węgier), ale wystarczy pojechać do jakiegoś miasta, by zobaczyć a to naklejki lub mapy Wielkich Węgier (sprzed traktatu w Trianon) na wystawach sklepów, a to całe sklepy handlujące „towarem patriotycznym”, a to grafitti przedstawiające jakiś napis w alfabecie starych Węgrów.

W jednym z takich patriotyczno-nostalgicznych sklepów kupiłem mapę Węgier sprzed 1914 r. Normalna, wielka, składana płachta, niczym mapa samochodowa, tyle że trudno się nią kierować nie znając austro-węgierskiego klucza - wielu nazw dobrze znanych miejsc bez niego się nie rozpozna. Trzeba wiedzieć, że Bratysława to Pozsonyi, Ljubljana to Laibach, a Bańska Bystrzyca to Besztercebánya. Kto to kupuje? I to nie jednego wydawnictwa mapy tam były.

Nie wiem, czy tę nostalgię rozumiem. Wiem, że w 1920 roku Węgry straciły 2/3 swojego terytorium (w tym dostęp do morza) i ponad połowę ludności, ale to było prawie sto lat temu! A przecież podczas niedawnych wojen bałkańskich podnosiły się na Węgrzech głosy (osamotnione, to fakt), że powinno się wykorzystać sytuację i odebrać Jugosławii co się da. A może w Polsce byłoby podobnie, może też domagalibyśmy się zwrotu Wilna (czego Litwini się po 1989 r. bali) i Lwowa, tyle że my jesteśmy w podwójnej roli - wypędzonych i wypędzających i to nasze rewizjonistyczne zapały gasi?

11 maja 2008

The Editors

Następne moje spóźnione okrycie - kolejny po Bejrucie nowy zespół indie. I znów doskonały, charakterystyczny głos wokalisty i mnóstwo energii w graniu. Będą na tegorocznym Open'erze i żałuję, że ich na żywo nie posłucham.

19 kwietnia 2008

Rocznica powstania w getcie

W 1988 r. babcia wysłała mnie na Bazar Różyckiego po zakupy. W Warszawie mieszkałem od niedawna, na Pradze nigdy nie byłem, a bazar znałem tylko ze słyszenia, toteż na Targowej wszedłem do zegarmistrza, by zapytać o drogę. A tam przy stole zawalonym zegarkami i narzędziami siedział stary człowiek podobny do Włodzimierza Boruńskiego i czytał Fołks Sztyme. To był pierwszy Żyd, jakiego widziałem na oczy.

Do tego czasu Żydzi byli dla mnie kimś abstrakcyjnym - czasem babcia coś opowiadała, na część miasta za Rylką mówiło się żydowskie miasto, a na nowowybudowane osiedle kirkut. Poza tym Lalka (serial), anegdoty Horacego Safrina i tyle. Tyle w wieku dwudziestu lat wiedziałem o ludziach, którzy nie tak dawno stanowili dużą część ludności Polski.

Nie wiem, kiedy się dowiedziałem o powstaniu w getcie. Pewnie później. Zresztą w ogóle przez długi czas II wojna to była dla mnie sprawa Niemców i Polaków. Od początku jednak było ono dla mnie jakoś ważniejsze emocjonalnie (choć to jednak złe słowo) od warszawskiego.

Kiedy czytam Marka Edelmana, to co on mówi o powstaniu w getcie, to myślę, że lektura ta powinna być obowiązkowa dla wszystkich Polaków. Choć pewnie nie brakłoby takich, którzy mówiliby, że Żydzi sobie na swój los zasłużyli.

Nie pamiętam kto powiedział, że przekonanie o bogactwie Żydów bierze się stąd, że Żydzi płacą za wszystko.

27 marca 2008

Meller

Przez wysoką nocną gorączkę nie mogłem spać i dzięki temu skończyłem Świat według Mellera. To niby wywiad-rzeka, jakich wiele ostatnio, ale tu osoba „wywiadowcy” (Michał Komar - chapeau bas) na szczęście jest tylko pretekstem do autobiografii.

Ta arcyciekawa książka kończy się w 1992 r., kiedy Meller zaczął pracę w dyplomacji, ale ma się wkrótce ukazać druga część. Już się nie mogę doczekać!

24 marca 2008

Bóg fizyków

Dzisiaj zrobił się kącik poetycki. Najpierw Teoria jednolitego pola Tima Josepha (w przekładzie Lecha Jęczmyka - oryginał tutaj):

Na początku był Arystoteles
I ciała w stanie spoczynku przejawiały skłonność do pozostania w spoczynku,
A ciała będące w ruchu przejawiały skłonność do przejścia w stan spoczynku.
I wkrótce wszystko znalazło się w stanie spoczynku.
I Bóg ujrzał, że to jest nudne.

I wtedy Bóg stworzył Newtona.
I przedmioty w stanie spoczynku przejawiały skłonność do pozostania w spoczynku.
Ale przedmioty będące w ruchu przejawiały skłonność do pozostania w ruchu.
I energia była zachowana, i ruch był zachowany, i materia była zachowana.
I Bóg ujrzał, ze to jest strasznie zachowawcze.

I wtedy Bóg stworzył Einsteina.
I wszystko było względne.
Szybkie rzeczy stałe się krótkie,
A proste rzeczy okazały się zakrzywione,
I wszechświat wypełnił się układami inercyjnymi.
I Bóg ujrzał, że było to względnie ogólne, ale część z tego była szczególnie względna.

I wtedy Bóg stworzył Bohra.
I była zasada.
A tą zasadą był kwant
I wszystko zostało skwantowane.
Ale pewne rzeczy pozostały względne.
I Bóg ujrzał, że to jest bałagan.

I wtedy Bóg miał zamiar stworzyć Furgesona.
I Furgeson by ujednolicił,
I upolowałby teorię,
I wszystko stałoby się jedno.
Ale było to dnia siódmego
I Bóg postanowił odpocząć.
I przedmioty w stanie spoczynku pozostają w stanie spoczynku.
Wiersz był opublikowany daaawno temu w Fantastyce i bardzo mi się wtedy podobał. I nadal mi się podoba, skoro pozostawiłem go wśród paru rzeczy, które pozostawiłem, kiedy pozbywałem się starych Fantastyk. A kiedy przeczytałem w Tygodniku Powszechnym wiersz ks. Michała Hellera, to natychmiast mi się przypomniał. No więc teraz ks. Michał Heller:
Modlitwa o unitarną teorię pola

Modlę się do Ciebie
Boże
równaniem Einsteina
ścisłością myśli
i pięknem symboli
krzywizną czasoprzestrzeni
i tensorem pędu
i z tym wszystkim
co jest w tym równaniu
zapisane
a czego dotychczas nie wiemy

Modlę się do Ciebie
Boże
o jeszcze piękniejsze równanie
takie które by Ciebie
zupełnie
zasłaniało
które by wyjaśniało
świat
samym światem
a prawa przyrody
innymi prawami

Stwórco
daj nam zrozumieć
gdy wypełniamy Tobą
luki naszej wiedzy
nie jesteśmy bliżej
lecz dalej
że Ty jesteś we wszystkim
a nie tam
gdzie nic nie ma
że tylko
myśl obejmująca
wszystko
może dotknąć Ciebie

Proszę
by danym mi było kiedyś
modlić się do Ciebie
tym najpiękniejszym
równaniem.
Ten wiersz ks. Michała, czy to aby nie herezja :-)

O tak, w Boga fizyków uwierzyć dużo łatwiej. A może to tylko pójście na łatwiznę?

23 stycznia 2008

„Strach”

Nie o samej książce Grossa chcę pisać, tym bardziej, że jej jeszcze nie czytałem. Czytałem za to sporo omówień i dyskusji na jej temat i to one mnie zainspirowały do tej notki.

Czy Polacy są antysemitami? Znam ich tylu, że zaryzykuję stwierdzenie, że raczej tak. Oczywiście otwarci antysemici są w mniejszości, ale boje się, że w sytuacji, kiedy zaszłaby potrzeba określenia się w sytuacji ekstremalnej, to nie byłoby wiele inaczej niż podczas wojny. Skąd ta teza? Po pierwsze z języka - jeśli sformułowanie „ty Żydzie” jest powszechnie odbierane jako obelga, jeśli nadal używamy wielu powiedzeń, których Żyd jest negatywnym bohaterem („miotać sie jak Żyd po pustym sklepie”, że zacytuję pierwsze z brzegu), to jest to dowód na to, że obraz Żyda jako kogoś gorszego ma się bardzo dobrze. Po drugie, bo istnieje powszechne przyzwolenie na antysemickie wypowiedzi i publikacje (Rydzyk, Bubel et consortes), i to nie tylko ze strony gawiedzi, ale, co najgorsze, ze strony organów ścigania i sądów. Chyba wystarczy.

Czy kościół jest antysemicki? Tutaj powiem „tak” z jeszcze większym przekonaniem. Tak sie składa, ze ogromna większość znanych mi antysemitów, którzy sie ze swoimi poglądami nie kryją, to księża katoliccy. Wątpię, bym kiedyś doczekał jasnego stanowiska polskiego kościoła (a nie pojedynczych biskupów) „antysemityzm to grzech”. Przez gardło im to nie przejdzie - wystarczy sobie przypomnieć publiczne zruganie w liście pasterskim biskupa częstochowskiego występującego otwarcie przeciwko pogromom w latach 40. Także Wyszyński, jeszcze jako biskup, nie zdobył się na potępienie ataków na Żydów po wojnie.

Aż by się chciało zacytować „Modlitwę dziękczynną z wymówką”.

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...