20 sierpnia 2010

Wino i Viewegh

Czytając bardzo zaległego Viewegha (Sprawa niewiernej Klary) poznałem nazwy kilku jakościowych win morawskich: Svätovavrinecké, Tramín červený, Sylvánské zelené, Rulandské šedé. Tak się złożyło, że następnego dnia byłem na Słowacji i ku memu zdziwieniu trzy odmiany z wyżej wymienionych znalazłem w Billi. Oczywiście nie omieszkałem nabyć, i teraz pisząc te słowa raczę się Svätovavrineckém Château Topolčianky (też się uśmiałem, kiedy usłyszałem o tej szacownej marce po raz pierwszy). Naprawdę przednie!

Wcześniej kupowałem na Słowacji wyłącznie ciemne piwa, teraz trzeba będzie rozglądać się za winami. Do tej pory znałem wyłącznie Frankovkę, którą i w Polsce na niższych półkach można znaleźć.

Jako środkowoeuropejski patriota gustowałem głównie w węgrzynach, zwłaszcza tych z okolic Villány, starając się przy każdej okazji zaopatrzyć w kilka butelek lekkiego Kékfrankosa lub prościutkiego Portugiesera. Okrycie win morawskich i słowackich trochę mi ułatwi życie, bo na Słowację dużo bliżej.

A tak przy okazji, to będąc w Bułgarii przekonałem się naocznie, że będąca dla niektórych szczytem wykwintu Sophia we wszystkich odmianach jest tam po prostu tanim winem (4 - 8 zł za butelkę).

Kwintesencja konserwatyzmu

My o jedno tylko szlemy  Modły k’ niebu z naszej chaty:  By nam buty mogły śmierdzieć,  Jak śmierdziały przed stu laty...  Kazimierz Przerwa...