18 listopada 2012

Beaujolais nouveau

Niewiele wiem o winie. Wiem, które mi smakuje, a które nie. Wybierając wino kieruję się często sentymentem do miejsca jego pochodzenia, dlatego lubię wina morawskie, choć już kilka razy zawiodłem się srodze. Lubię też węgrzyny, zwłaszcza z okolic Villany, choć i tokajem nie pogardzę.
Ale miało być o beaujolais. Niektórzy powiedzą, że to nie wino, że to ledwie zapowiedź wina, ale w sferze symbolicznej ma znaczenie jak mało które. Bo to nowy początek, winiarski nowy rok. W ciemny, listopadowy wieczór, który zapowiada rychłą zimę, a więc jeszcze ciemniejszą ciemność i jeszcze zimniejsze chłody, dostajemy młody, dziki, żywy napój, który zapowiada nadejście bardziej dojrzałych napitków, jest okruchem nadziei na odrodzenie we wszechogarniającej jesiennej schyłkowości.

Kwintesencja konserwatyzmu

My o jedno tylko szlemy  Modły k’ niebu z naszej chaty:  By nam buty mogły śmierdzieć,  Jak śmierdziały przed stu laty...  Kazimierz Przerwa...