16 września 2006

Czarni Baronowie

Skończyłem dziś nad ranem czytać Czarnych baronów Miloslava Švandrlíka. I szkoda się rozstawać z bohaterami. Kolejna po Szwejku i Batalionie czołgów czeska książka o armii jako instytucji przepojojnej absurdem. I kolejna, gdzie nawet najdurniejsze sytuacje i postaci przedstawione są w sposób pełny humoru (choć czasem czarnego) i ciepła nawet. Czuje się sympatię nawet do tępych politruków, o wielkim Terazkim nie wspominając. No cóż, trzeba będzie kupić kontynuację po czesku :-) A i serial by się obejrzało chętnie, tyle że trochę drogi. Wszystko w swoim czasie.

Brak komentarzy:

Kwintesencja konserwatyzmu

My o jedno tylko szlemy  Modły k’ niebu z naszej chaty:  By nam buty mogły śmierdzieć,  Jak śmierdziały przed stu laty...  Kazimierz Przerwa...