Oprócz Nohavicy, o którym już tu pisałem, słucham głównie męskiej muzyki. I chodzi mi o wykonawstwo, a nie tematykę. Kiedyś może zrobię zestawienie moich ulubionych wykonawców, dzisiaj tylko jeden z nich – Vinicio Capossella. Znam go dzięki Francesco, z którym na imprezie z Duńczykami rozmawialiśmy pijaną angielszczyzną o muzyce. Ja się z nim podzieliłem moją miłością do Fabrizio De André a on mi w zamian dał kilka płyt Vinicio. Facet śpiewa lirycznie, bardzo lirycznie, żeby innym razem chrypieć i hałasować jak Waits.
A oto uroczo banalna piosenka i świetny teledysk sąsiada z blogspota Piero Tonina.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kwintesencja konserwatyzmu
My o jedno tylko szlemy Modły k’ niebu z naszej chaty: By nam buty mogły śmierdzieć, Jak śmierdziały przed stu laty... Kazimierz Przerwa...
-
Tylko intelektualiści robią rewolucje w imię wolności. Lud je robi jedynie z głodu. Antonín J. Liehm w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim, ...
-
Fragment orzeczenia amerykańskiego Sądu Najwyższego w jednej z najsłynniejszych amerykańskich spraw sądowych, dotyczących wolności słowa – H...
-
Na szczęście wrzesień. Kiedy siadam przy komputerze, mam przed sobą moja ulubioną kartkę z Terminarza Typograficznego 2%6 Grupy Twożywo . A ...