13 lipca 2008

Węgry

Wróciłem wczoraj z Węgier. Klasyka - Balaton, Budapeszt, gulasz itp. Na szczęście wziąłem ze sobą Gulasz z turula Krzysztofa Vargi, dzięki któremu byłem trochę mądrzejszy ;-).

Pierwsza rzecz, która uderza to język, który wcale nie jest tak trudny - dość szybko przyswaja się zasady wymowy, tak że bez problemu da się czytać. O wiele łatwiej niż w językach skandynawskich. Poza tym świetną zabawą jest szukanie słów podobnych po polsku czy słowacku i węgiersku.

Druga rzecz, to Węgrów przywiązanie do tradycji i nostalgia. Mniej to widać w kurortach nad Balatonem (choć przy wielu domach powiewają flagi - koniecznie z herbem Węgier), ale wystarczy pojechać do jakiegoś miasta, by zobaczyć a to naklejki lub mapy Wielkich Węgier (sprzed traktatu w Trianon) na wystawach sklepów, a to całe sklepy handlujące „towarem patriotycznym”, a to grafitti przedstawiające jakiś napis w alfabecie starych Węgrów.

W jednym z takich patriotyczno-nostalgicznych sklepów kupiłem mapę Węgier sprzed 1914 r. Normalna, wielka, składana płachta, niczym mapa samochodowa, tyle że trudno się nią kierować nie znając austro-węgierskiego klucza - wielu nazw dobrze znanych miejsc bez niego się nie rozpozna. Trzeba wiedzieć, że Bratysława to Pozsonyi, Ljubljana to Laibach, a Bańska Bystrzyca to Besztercebánya. Kto to kupuje? I to nie jednego wydawnictwa mapy tam były.

Nie wiem, czy tę nostalgię rozumiem. Wiem, że w 1920 roku Węgry straciły 2/3 swojego terytorium (w tym dostęp do morza) i ponad połowę ludności, ale to było prawie sto lat temu! A przecież podczas niedawnych wojen bałkańskich podnosiły się na Węgrzech głosy (osamotnione, to fakt), że powinno się wykorzystać sytuację i odebrać Jugosławii co się da. A może w Polsce byłoby podobnie, może też domagalibyśmy się zwrotu Wilna (czego Litwini się po 1989 r. bali) i Lwowa, tyle że my jesteśmy w podwójnej roli - wypędzonych i wypędzających i to nasze rewizjonistyczne zapały gasi?

Brak komentarzy:

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...