Zwiedzając cmentarze wojenne z I Wojny Światowej, miałem okazję być na Cmentarzu Żydowskim w Bochni. Cmentarz jak umarłe miasto. Umarłe miasto, miasto umarłych. To miejskie skojarzenie tym bardziej uzasadnione, że macewy sprawiają wrażenie starych domów.
Cmentarz jest zamknięty (słusznie, zważywszy na stan drugiego zabytkowego bocheńskiego cmentarza) i klucze od jego bramy ma mieszkający w pobliżu pan Leon Gawąd. Pan Leon opiekuje się cmentarzem, jak sam mówi, odkąd żyje. Trawa wykoszona i zagrabiona, cały teren posprzątany, w miejscu wielu dawnych, granitowych nagrobków rozbitych przez Niemców osadzone symboliczne, betonowe macewy. Ich wykonanie sfinansował jeden z żydów bocheńskich, mieszkający w Stanach Zjednoczonych.
I tylko pan Leon coraz starszy - już od dawna nie kosi sam trawy, tylko musi najmować pracowników.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Umberto Eco o kościele
Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...
-
Trzydzieści lat temu po długich tygodniach udało mi się wreszcie namówić babcię, żeby zgodziła się oddać swoje radio Fagot w zamian za super...
-
Zwiedzając cmentarze wojenne z I Wojny Światowej, miałem okazję być na Cmentarzu Żydowskim w Bochni. Cmentarz jak umarłe miasto. Umarłe mias...
-
Kolejny czeski nabytek - płyta Strážce plamene duetu autorów Petra Hapki i Michala Horáčka. A śpiewają m.in. Jaromir Nohavica, Jana Kirsch...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz