25 grudnia 2016
Zdjęcia, które czasem się udają 2
03 listopada 2016
Węgry. Znów.
I znów Węgry, i znów Varga. Ledwie zacząłem Langosza w jurcie, a już poznaję ten nastrój, który towarzyszył mi przy Gulaszu z turula i Czardaszu z mangalicą. Do tego kupiłem dzisiaj w Lidlu wino z Villany, niestety dość podłe, którym, z braku czegoś lepszego, znieczulam się.
Węgry mnie fascynują jako kwintesencja środkowoeuropejskości, a jednocześnie jako miejsce jakoś odrębne i wyjątkowe. Bliskie, pokrewne, czytelne, a przecież niezrozumiałe. Skąd te resentymenty, żywe i bolesne wspomnienie o układzie z Trianon? Jak po 100 latach i dwóch światowych wojnach tłumaczyć niechęć do bogu ducha winnych Słowaków? Skąd ta ciężka kuchnia? Jak ten niezbyt liczny naród uchował się w słowiańsko-germańskim żywiole?
Wiem tyle, że na Węgrzech czuję się dobrze, swojsko. Zaraz po przekroczeniu granicy rumuńsko-, chorwacko-, austriacko-, czy serbsko-węgierskiej wydaje mi się, że dom się znacznie przybliża, że to już prawie Polska, tylko z mniejszą ilością Polaków. Co akurat jest zaletą 😊
Fenomenem jest też przyjaźń węgiersko-polska. Sam tej sympatii do Polaków, ze strony innych nacji niezbyt przecież nachalnej, doświadczałem.
Nie wiem. Wiedzy mi brakuje, żeby jakąś hipotezę postawić. Czy jest mi ona jednak niezbędna? Wino z Villany do szczęścia wystarczy.
11 sierpnia 2016
Lásko voníš deštěm
Idzie deszcz, a ja z nim,Przez miasto, które znami szukam śladów wczorajszych, wczorajszychIdę w tę samą stronęi wspominami wszystko zda się piękniejsze.Kochanie pachniesz deszczem,powiedział tu,myślę że wiatr wtedy wiał, że wiatr wiał.Minęło już wiele lat,płaszcz swój mi dał,za duży był, ale grzał,piękna miłości ma.Jak długo, długo jeszcze,do ciebie iść,życie człowieka krótkie jest, krótkie jestkochanie pachniesz deszczem,z zamieci jesteś,lecz grzejesz tak jak wtedy dziś.I deszcz jak wtedy pada,ta sama ja,czasem w zegarze jakiś głos, jakiś głos,byłeś tu zawsze i teraz, choć w ukryciu, jesteś,w twych mokrych śladach deszcz trwa,o, miłości ma.
05 sierpnia 2016
Szczęście to piękna rzecz
Na przykład wschód słońca i wiatr w liściach drzew,
albo piosenka cicha jak padający śnieg,
tego nie da się kupić za żadne pieniądze,
ale są jeszcze inne rzeczy, a te się kupić da.
Bo wiesz, szczęście to piękna rzecz,
przecież wiesz, że szczęście to piękna rzecz,
szczęście to piękna i wspaniała rzecz,
ale forsy za nie nie kupisz.
Taki karton Marlboro albo porcelana
w niebieskie kwiaty, tapety, parmezan,
pięć kilo salami, dżinsy Calvin Klein,
może to nie jest szczęście, ale żyć się da.
Bo wiesz, szczęście to piękna rzecz,
przecież wiesz, że szczęście to piękna rzecz,
szczęście to piękna i wspaniała rzecz,
ale forsy za nie nie kupisz.
Na przykład wschód słońca i wiatr w liściach drzew,
albo piosenka cicha jak padający śnieg,
tego nie da się kupić za żadne pieniądze,
ale są jeszcze inne rzeczy, a te się kupić da.
Jasne, że doceniam urok słońca wschodu,
ale to przecież forsa warta jest zachodu,
dlatego kiedy czytam o trzęsieniu ziemi,
kwituje to jedynie ramion mych wzruszeniem.
Bo wiesz, szczęście to piękna rzecz,
przecież wiesz, że szczęście to piękna rzecz,
szczęście to piękna i wspaniała rzecz,
ale forsy za nie nie kupisz.
03 sierpnia 2016
Morava i wino
07 stycznia 2016
Solfatara
Czytanie dla samej przyjemności czytania. Dawno tak nie czułem. Nie chodzi tylko o to, że intryga mnie tak wciągnęła, że trudno się było oderwać. To się zdarza, to się zdarza nawet przy czytadłach, choćby przy Vieweghu, ale wtedy jest to raczej guilty pleasure. No więc tu też wciągnęła i ostatnio nieco nie dosypiałem ;-) To nie ona jednak była głównym źródłem czytelniczej przyjemności. Najważniejsze były erudycja autora i stylizowany z umiarem język.
Od mnogości postaci pojawiających się w powieści może się zakręcić w głowie. I tu zagadka, ba - całe stado zagadek: kto jest prawdziwy, a kto stworzony przez Macieja Hena? Od pewnego momentu podczas lektury nie rozstawałem się z iPadem, na którym sprawdzałem nazwiska, tytuły obrazów, nazwy miejscowości itp. Czysta przyjemność! A jak jeszcze udało mi się przyłapać autora na drobnym błędzie! ;-)
No i muzyka, która w książce odgrywa ważną rolę. Długi czas po przeczytaniu Solfatary słuchałem madrygałów Carlo Gesualdo, nieznanego mi wcześniej księcia Venosy. Piękna muzyka!
Kwintesencja konserwatyzmu
My o jedno tylko szlemy Modły k’ niebu z naszej chaty: By nam buty mogły śmierdzieć, Jak śmierdziały przed stu laty... Kazimierz Przerwa...
-
Tylko intelektualiści robią rewolucje w imię wolności. Lud je robi jedynie z głodu. Antonín J. Liehm w rozmowie z Aleksandrem Kaczorowskim, ...
-
Fragment orzeczenia amerykańskiego Sądu Najwyższego w jednej z najsłynniejszych amerykańskich spraw sądowych, dotyczących wolności słowa – H...
-
Na szczęście wrzesień. Kiedy siadam przy komputerze, mam przed sobą moja ulubioną kartkę z Terminarza Typograficznego 2%6 Grupy Twożywo . A ...