03 sierpnia 2016

Morava i wino

Mój kilkudniowy wakacyjny pobyt w Mikulovie na Morawach przyniósł mi kilka refleksji. Po pierwsze, ja, czechofil przecież, jeszcze wielu rzeczy o Czechach nie wiem. Niby wiedziałem, że są Morawy, ale że na naszym Śląsku są enklawy morawskie to nie wiedziałem. Że język morawski ma się podobnie jak śląski, tzn. przez niektórych jest uważany za język właśnie, a przez innych za gwarę, zupełnie nie mialem pojęcia. Nie wiedziałem też, że jak ogromną rolę na południowych Morawach odgrywała, i nadal odgrywa, produkcja wina. Ilość winnic jest tam potężna. A przecież morawskie wina zdarzało mi się pijać, choć skupiałem się na czerwonych, które stanowią w tym regionie znaczną mniejszość (aż 80 % to wina białe). 

Po drugie odkryłem, że lubię białe wino. Do tej pory używałem go prawie wyłącznie do gotowania. Nie można jednak, będąc w regionie winiarskim słynącym z ryslinka, rulandskeho, veltinskeho, czy w końcu palavy, poprzestać na merlocie i svatovavřineckim. Poza tym w gorące letnie dni czerwone wino trzeba by lekko sprofanować, schładzając je ponad miarę. 
Toteż wróciłem bogatszy o kilka butelek białego i jakąś Frankovkę rosé, ale przede wszystkim o wiele smaków i trochę wiedzy o winie i regionie, którą zawdzięczam Táni Vokřálové. 

Po trzecie Czesi jeżdżą na rowerach. Oczywiście region kusi ogromną ilością tras rowerowych, ale jeżdżą wszyscy, w każdym wieku, obowiązkowo w strojach rowerowych. Moja ulubiona trasa: winiarski szlak rowerowy, z degustacją po drodze. Swoją drogą muszę sprawdzić, czy limit alkoholu we krwi jest inny dla rowerzystów, bo dla kierowców jest 0. Zresztą na Morawach wiedziałam po raz pierwszy na trasie turystę (pieszego), który nadużył wina. Ale jak nie nadużyć, kiedy na każdym kroku jak nie degustacja, to przynajmniej pohárik na cestu 😊

A do Mikulova trzeba koniecznie wrócić. 




Brak komentarzy:

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...