11 sierpnia 2016

Lásko voníš deštěm

W 2001 roku, będąc służbowo w Pradze, jako miłośnik Jaromira Nohavicy, chciałem koniecznie zobaczyć Rok diabła, który od niedawna był wtedy w kinach. Nawet udało mi się namówić na to moje towarzyszki. Niestety nie dało się tego pogodzić z naszymi planami i skończyło się na kupieniu cedečka ze ścieżką dźwiękową w Bontonie. Oprócz piosenek Nohavicy i Čechomora jest tam piosenka Lásko voníš deštěm w wykonaniu nie znanej mi wtedy Marii Rotrovej. Piosenka zupełnie inna od pozostałych - piękny, kobiecy, głęboki głos i te słowa, których przecież nie rozumiałem, poza tytułem.
Rok temu dowiedziałem się, że jest to czeska wersja piosenki Black Sabbath She's Gone, do której słowa napisał nie kto inny jak właśnie Jaromír Nohavica. Tekst oryginalny prosty, banalny wręcz: on ją kochał, ona podobno jego też, chciał żeby została jego żoną, ale nagle jej się odmieniło i jego życie straciło sens. A Nohavica napisał wiersz, moim zdaniem jeden z najlepszych - smutny i głęboki. 

Idzie deszcz, a ja z nim,
Przez miasto, które znam
i szukam śladów wczorajszych, wczorajszych 
Idę w tę samą stronę 
i wspominam
i wszystko zda się piękniejsze. 

Kochanie pachniesz deszczem,
powiedział tu,
myślę że wiatr wtedy wiał, że wiatr wiał. 
Minęło już wiele lat,
płaszcz swój mi dał,
za duży był, ale grzał,
piękna miłości ma. 

Jak długo, długo jeszcze,
do ciebie iść,
życie człowieka krótkie jest, krótkie jest 
kochanie pachniesz deszczem, 
z zamieci jesteś,
lecz grzejesz tak jak wtedy dziś. 

I deszcz jak wtedy pada,
ta sama ja,
czasem w zegarze jakiś głos, jakiś głos,
byłeś tu zawsze i teraz, choć w ukryciu, jesteś, 
w twych mokrych śladach deszcz trwa,
o, miłości ma. 


Brak komentarzy:

Umberto Eco o kościele

Taki cytat mi sie dziś przypomniał: Cywilizacja nie osiągnie doskonałości, póki ostatni kamień z ostatniego kościoła nie spadnie na ostatnie...